Ja, nie będąc flcist/ką też łapię oddech, gdy patrzę na stare fotografie. Tak działają na człowieka, czy gra na instrumencie czy li tylko emocjach. Pozdrawiam, A. ;)
Uwaga,ten rodzaj skupienia,,wytrwale''nam towarzyszy, ze zmienną jakością i intensywnością.Oczywiście, nasze oddechy są do siebie bardzo podobne,czasem ich synchronizacja, zrodzić może,,zakazane''owoce. W Haiku mamy sytuację odwrotną,przypominającą malarską ekspresję.Stary nieruchomy obraz, zyskuje nową tożsamość, poprzez to, co dzieje się w moim wnętrzu.Ten efekt nie byłby możliwy bez autora zdjęcia,który, umiejętnie bądź przypadkowo, trafił w punkt(pauzę) pomiędzy graniem a oddechem.Pozwala mi to ożywić obraz,wyrosnąć wraz z flecistą z ciszy,usłyszeć na nowo jego grę,wewnątrz siebie.Za każdym razem może być to inna melodia,flecista pozostanie na zawsze ten sam.
pierwsze dźwieki fletu przebijają sie przez ciszę, tak jak pierwsze wiosenne kwiaty przez zleżałą warstwę śniegu... I zarówno ta wiosenna "feeria barw" jak i magiczna muzyka fletu....czarują zmysły pieknie :)
Cisza,jej delikatna tkanka,zostaje poprzez mnie-obserwatora,lekko naruszona(w pozytywnym sensie).Zaczynam słyszeć dźwięki i,doceniam je,właśnie dlatego,że wyrastają....z ciszy.Właściwie to ja mógłbym być tym flecistą,i trochę nim jestem,patrząc jak gra na starej fotografii.
Ja, nie będąc flcist/ką też łapię oddech, gdy patrzę na stare fotografie.
OdpowiedzUsuńTak działają na człowieka, czy gra na instrumencie czy li tylko emocjach.
Pozdrawiam, A. ;)
Uwaga,ten rodzaj skupienia,,wytrwale''nam towarzyszy, ze zmienną jakością i intensywnością.Oczywiście, nasze oddechy są do siebie bardzo podobne,czasem ich synchronizacja, zrodzić może,,zakazane''owoce.
UsuńW Haiku mamy sytuację odwrotną,przypominającą malarską ekspresję.Stary nieruchomy obraz, zyskuje nową tożsamość, poprzez to, co dzieje się w moim wnętrzu.Ten efekt nie byłby możliwy bez autora zdjęcia,który, umiejętnie bądź przypadkowo, trafił w punkt(pauzę) pomiędzy graniem a oddechem.Pozwala mi to ożywić obraz,wyrosnąć wraz z flecistą z ciszy,usłyszeć na nowo jego grę,wewnątrz siebie.Za każdym razem może być to inna melodia,flecista pozostanie na zawsze ten sam.
pozdrawiam S.
podoba mi się ta cisza w Twoim haiku :)
OdpowiedzUsuńCzasem można skrystalizować ciszę wydobywając z niej dźwięki...
Usuńpozdrowienia S.
pierwsze dźwieki fletu przebijają sie przez ciszę, tak jak pierwsze wiosenne kwiaty przez zleżałą warstwę śniegu...
OdpowiedzUsuńI zarówno ta wiosenna "feeria barw" jak i magiczna muzyka fletu....czarują zmysły
pieknie :)
Cisza,jej delikatna tkanka,zostaje poprzez mnie-obserwatora,lekko naruszona(w pozytywnym sensie).Zaczynam słyszeć dźwięki i,doceniam je,właśnie dlatego,że wyrastają....z ciszy.Właściwie to ja mógłbym być tym flecistą,i trochę nim jestem,patrząc jak gra na starej fotografii.
Usuńserdeczności S.
"wyrasta z ciszy" - piękne
OdpowiedzUsuńTak mało ciszy w naszym świecie, więc nie ma zbyt wiele okazji, zeby z niej wyrosnąć :)
Cisza, skrywa się przed nami,a przecież podczas narodzin, to z niej, każdy z nas wyrasta.
Usuńz podziękowaniem S.
prawda :)
Usuń